sobota, 30 sierpnia 2014

Pamiętnik - Jeff The Killer ~19.08.2014r.

Przepraszam, że nie było przez dość spory czas pamiętnika, ale Miyoshi wyjechała do Krakowa na trzy dni.
I tak się niestety złożyło. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania~!

                                                                                       ~Miyoshi



(\__/)
(='.'=)
( \ / )o
~~~~



Obudził mnie krzyk Jane. Więc podniosłem się z mojego posłania na podłodze (tak posłania, na PODŁODZE).
-Czego się drzesz? - zapytałem.
Jane zrobiła minę.... hmmmm... jakby to nazwać.... raczej "minę kota srającego na pustyni" ... tak powinno pasować.
-J-j-jeff...
-Hm?
-JAKIŚ TY PIĘKNY!
-Och, Jane schlebiasz mi...
I w tej chwili Jane pokazał mi lustro.Zaniemówiłem. Chciało mi się płakać. JAK, K*RWA, JAK?! Przejeżdżałem opuszkami palców po mojej dawnej twarzy.
-J-j-jak!
-Jeff... - Jane poklepała mnie po ramieniu - NIE JESTEŚ BABĄ, ŻEBY RYCZEĆ!
Zauważyłem, że Jane też się zmieniła na "starą" formę.
Nagle rozległ się krzyk i płacz zarzynanej świni (CO?!). Od razu pobiegliśmy do Slendi'ego.
Wpadliśmy po pokoju i naszym oczom ukazał się wysoki,szczupły, ponury mężczyzna.
Slendi (nie wiem czy można go tak już nazywać) spojrzał na nas.
-Dzieci, to pewnie sprawka tych z góry!
Rozmowę przerwała nam Sally, która przyniosła kopertę z kuchni.
Więc ja wziąłem się za czytanie.
"Drogi Slenderze,
wiem, że nie tylko ty, lecz wszyscy jesteście zdziwieni tą sytuacją, ale nie stało się to bez powodu. Musicie uciekać, ONI na was polują. W tym wcieleniu nie macie z nimi szans. Jedyny ratunek to ucieczka. W kopercie znajdują się też bilety na pociąg i trochę pieniędzy. Pociąg odjeżdża dziś o 16.00. Macie także wynajęte mieszkanie. W kopercie znajduję się także mapka do owego apartamentowca. Powodzenia i bezpiecznej podróży."
Bez podpisu. Slendi zbladł (pierwszy raz w życiu XD) . Z jego ust padła szybka komenda "Dzieci, spakujcie tylko NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy.". Slendi spoważniał, to już nie był ten sam człowiek(?). Pierwszy raz widzę SLENDER'A a nie SLENDI'EGO. Ja wraz z Jane pobiegliśmy do mojego (naszego) pokoju i zaczęliśmy się pakować. Szczerze, możliwie, że miałem kiedyś styczność z NIMI.
(UWAGA!: Jeff myśli! Tylko się od tego nie przegrzej :P)
Aaaaa.... moja ulubiona policjantka, Alex. No tak, powinna już dawno zdechnąć, a ZAWSZE jakimśs cholernym cudem udaje jej się przeżyć.
Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Jane.
-Jeff, wiesz kim są ONI?
-Tak, miałem z nimi styczność.
-I?
-I co? No, jakby ci to wytłumaczyć, kompletne przeciwieństwo Lucka.
Jane nie odezwała się już. Po chwili byliśmy już na dole, gdzie czekał Slender (tak, kiedy będzie taki, no Slender, a kiedy Slendi, [kompletny brak sensu] będzie informować jego imię).
-Chodźmy. - powiedział ponuro.
Wszyscy wyszli z domu. Slender zamknął drzwi.
-Dzieci, pamiętajcie możecie widzieć ten dom OSTATNI raz.
Wszyscy spojrzeliśmy się na dom.
-Żegnaj domku. Pamiętaj, że jesteś na NICH ubezpieczony! - szlochał Slendi. No taaak.... czy on nie może być poważny przez dłuższy czas?!


[Na peronie]
Czekaliśmy na pociąg. Jeszcze pięć minut i zmieni się nasze dotychczasowe życie. Nie wiem dlaczego, ale te pięć minut, zleciało jak pięć sekund. Już wsiadaliśmy do pociągu. Jane złapała mnie za rękę. Zajęliśmy miejsca. Pociąg ruszył. Krajobraz zaczął się oddalać. Zamknąłem oczy. Jane... Sally.... nie pozwolę by was skrzywdzili. (KIJ ZE SLENDI'M!!!! [Miyoshi lubi psuć dobre momenty :P])



Tattatatataatdadamamad <dramatyczna pauza> CIĄG DALSZY NASTĄPI.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz