-Tu jest zajebiście! Też tak sądzisz? - spytał mnie od progu Jeff.
-Tia... chociaż chyba wolałam wcześniejszy dom.
-Na serio? Przecież tamto to zwykła chałupa. A tutaj masz wszystko. - wykonał gest ręką. - O! Mówiłaś, że lubisz pływać. Spójrz. Masz basen pod samym oknem. Swoją drogą ciekawe jak się skacze z piętra do basenu...
I rzucił się do otworzenia okna. Zaczęłam się z nim szamotać. Przecież z jego talentem skończy się na porażeniu mózgowym. Jakoś nie mogę sobie tam wyobrazić Jeff'a ale... No u tak dobre 10 minut wyzywaliśmy się i kłóciliśmy się, jednak jedna rzecz natychmiastowo zakończyła nasz spór. W tej samej chwili zauważyliśmy jak co z długimi kończynami z dużą szybkością na czterech łapach przebiega przez ogródek. Do tego usłyszeliśmy dziwny syk. No zdarzają się takie rzeczy i byłoby to normalne, gdyby nie fakt, że to właśnie WUJEK przebiegł przez ten ogródek. Zdezorientowani zostawiliśmy się sobie nawzajem. Jeff z lazł z parapetu u dobre kilka minut jak debile patrzyliśmy sie przez to okna, na pusty juz ogródek.
-Ty też to widziałaś?
-Niestety.
-Powinniśmy to komuś powiedzieć?
-Nie wiem.
-On może zrobić sobie krzywdę.
-Od kiedy cię to obchodzi.
-Od kiedy może sobie zrobić krzywdę tym ładnym motorem w garażu.
Westchnęła, rozumiejąc juz jego intencje i zostawiłam go samego. Że szłam na dół i chciałam go poszukać. Nie było to jednak potrzebne. Usłyszałam nagle huk. Obok drzwi wejściowych powstała wielką dziura przez którą wszedł Slendi!
-<wstaw imię tej babki>!!! - wydarł się.