niedziela, 14 czerwca 2015

Pamiętnik Jane the Killer - 7.04.2015r.

Jesteśmy tutaj już kilka dni. Zaklimatyzowaliśmy się dość szybko. Znaczy sprawa wygląda tak, że Sally Wciąż ryczy, bo chce do wujka, ja nie mam gdzie posiać kota, bo ta nowa kotów nie lubi,  a Jeff... Tylko Jeff jest w pełni zadowolony. Cały czas skacze po całym domu jak pijany zająć.  Humor mu dopisuje. Tylko czemu Sally do niego się nie klei, a do mnie... Gdy dzisiaj w końcu udało mi się ją odkleić poszłam do swojego pokoju.  Ale ktoś już tam był.  
-Tu jest zajebiście! Też tak sądzisz?  - spytał mnie od progu Jeff. 
-Tia... chociaż chyba wolałam wcześniejszy dom.
-Na serio? Przecież tamto to zwykła chałupa.  A tutaj masz wszystko. - wykonał gest ręką.  - O! Mówiłaś, że lubisz pływać.  Spójrz.  Masz basen pod samym oknem. Swoją drogą ciekawe jak się skacze z piętra do basenu...
I rzucił się do otworzenia okna. Zaczęłam się z nim szamotać. Przecież z jego talentem skończy się na porażeniu mózgowym. Jakoś nie mogę sobie tam wyobrazić Jeff'a ale... No u tak dobre 10 minut wyzywaliśmy się i kłóciliśmy się,  jednak jedna rzecz natychmiastowo zakończyła nasz spór.  W tej samej chwili zauważyliśmy jak co z długimi kończynami z dużą szybkością na czterech łapach przebiega przez ogródek.  Do tego usłyszeliśmy dziwny syk. No zdarzają się takie rzeczy i byłoby to normalne, gdyby nie fakt, że to właśnie WUJEK przebiegł przez ten ogródek.  Zdezorientowani zostawiliśmy się sobie nawzajem. Jeff z lazł z parapetu u dobre kilka minut jak debile patrzyliśmy sie przez to okna, na pusty juz ogródek.  
-Ty też to widziałaś? 
-Niestety.
-Powinniśmy to komuś powiedzieć?
-Nie wiem. 
-On może zrobić sobie krzywdę.  
-Od kiedy cię to obchodzi. 
-Od kiedy może sobie zrobić krzywdę tym ładnym motorem w garażu.  
Westchnęła, rozumiejąc juz jego intencje i zostawiłam go samego. Że szłam na dół i chciałam go poszukać.  Nie było to jednak potrzebne. Usłyszałam nagle huk. Obok drzwi wejściowych powstała wielką dziura przez którą wszedł Slendi!
-<wstaw imię tej babki>!!! - wydarł się.  

Reaktywacja!

Kochane potworki (tak, będę Was tak nazywać XD)!
Jest to wyczekiwana reaktywacja naszego bloga!
Cieszycie się? Ja wiem, że się cieszycie :3
Oto do Was pytanie, kochane potworki
-Jak często chcecie, aby pojawiały się pamiętniki?
Możecie odpowiedzieć w komentarzu, nie obrazimy się.
Kolejna sprawa to specjalna niespodzianka przygotowana przez nas dla Was!
Wyczekujcie jej, ponieważ powinna się pojawić już niedługo!
No i na koniec...
Chcemy podziękować WSZYSTKIM, którzy udzielają się na blogu. 
Wszystkim tym, co mówili, aby nie zamykać bloga!
Dziękujemy za każdy komentarz! Są one ogromnym wsparciem dla nas! Nawet te krótkie!
Pamiętamy, jak kiedyś cholernie cieszyłyśmy się jak bloga przeczytało z dziesięć osób...
Pamiętamy, jak kiedyś jarałyśmy się, że ktoś pozostawił komentarz pod jakimś pamiętnikiem.
Pamiętamy, jak cieszyłyśmy się, że ktoś nam wysłał swoje fan arty!
To dzięki Wam! 
Po prostu dziękujemy za to wszystko <3
*
Pisałam Aika (wcześniej Miyoshi) w imieniu jej i Nekosi <3

sobota, 13 czerwca 2015

Pamiętnik Jeff The Killer~ 07.04.15r.

Codzień rano wstawałem z uśmiechem na twarzy (taki żarcik, he he). Tu było wydupiście, zarąbiście i w ogóle w szczególe. Te piękne meble! Te wspaniałe wykładziny! Te wysokiej jakości żarcie! Mogę tu zostać na zawsze! A Slendi? Kij ze Slendim! Pewnie zlizuje teraz mrówki z drzew! Kij mu w dupę! Tutaj jest dobrze i nie mam zamiaru się stąd ruszać. Szczęśliwy skakałem po domu.
Ahhh...czy wy też to słyszycie? Nic nie słyszycie? No właśnie! Komoletna wolność od tego starego zgreda! Możecie stwierdzić, że się sprzedałem, ale mam to głęboko w d...nosie. Sprężystym krokiem wbiegłem do pokoju Jane i usiadłem na parapecie. Miała stąd świetny widok na ogród, a to podobno uspokaja. Przyda jej się. Nawet bardzo. Podśpiewywałem sobie pod nosem.