środa, 17 sierpnia 2016

Creepypasta - Anioł Śmierci

    Znacie to uczucie, gdy nagle na świecie pojawia się ktoś, kto wam wszystko zabiera? Zabawki, jedzenie, miłość rodziców. Pomyślcie, jak musiał czuć się Gabriell. Nie dość, że rodzice pokarali go takim imieniem, to jeszcze kompletnie o nim zapomnieli po narodzinach Izabel - młodszej siostry chłopaka. Dnia dwudziestego piątego lipca Gabe zniknął z tego świata.
    Niby ktoś się nim przejmował, oczywiście, ale co z tego? Ta "uwaga" trwała niecałe pięć minut. Później zjawiała się ta cała maszkara Izabel i nagle wszyscy o nim zapomnieli.
"Bo Izabel jest taka świetna", "Bo Izabel ma takie dobre oceny", "Bo Izabel tak ładnie tańczy". "Bo Izabel sramto, bo Izabel tamto".
    Gabriell nigdy w życiu nie słyszał, aby to jego chwalili. NIGDY. Może tylko "Gabryś dobrze myje podłogi". Oczywiście to on wykonywał wszystkie prace domowe, ponieważ Izabel nie może się przemęczać.
    Jednak od pewnego czasu chłopak zaczął mieć tego dość. Olewał swoje obowiązki, w tym również szkołę, wychodził z domu na calusieńki dzień. Zdarzały się momenty, że w nocy włóczył się po ulicach miasta całkowicie spity.
I wiecie co? Dopiero teraz jego rodzice się nim przejęli. Zaczęło się od tego, że matka znalazła paczkę papierosów w kurtce niespełna siedemnastoletniego chłopaka. Zrobili mu wykład na temat zdrowia i takich tam. W ogóle ich nie słuchał. Patrzył się tępo w ścianę, kiwając głową. Jakby zupełnie ich tu nie było.
Później zaczęło się robić jeszcze dziwniej.
Gabriell poprosił rodziców o jeden, malutki prezent na swoje urodziny. Nie wyprawiał imprezy. Po prostu chciał dostać mały upominek. Tak bardzo zależało mu na glanach. Czarnych, pięknych glanach piętnastkach. Rodzice wymienili spojrzenia, po czym odpowiedzieli "Zastanowimy się". Tak naprawdę do starym nigdy nie śniło się kupić mu tych metalowych kaloszy. Po prostu nie chcieli zrobić mu przykrości. Zabawne jest to, że kilka dni później ich kochana córeczka zamarzyła sobie królika. A co na to rodzice? Zgodzili się bez zastanowienia.
    Nadszedł dzień urodzin. Gabriella. Wszystko układało się tak wspaniale. Chłopaka, aż rozpierała energia. Nawet udało mu się dziś nie być wrednym dla siostry czy rodziców. Nie narzekał, nie pił, nie palił. Istny anioł.
    Gdy nadszedł wieczór, rodzice postanowili rozdać swoim pociechom prezenty. Najpierw wręczyli swojej kochanej dziewczynce pudło, w którym znajdował się futrzak. Dziewczynka była niesamowicie podjarana. Chłopak postanowił to przemilczeć. Po prostu czekał na swój prezent. Nareszcie ujął w swoje dłonie pudło. Zmarszczył brwi, czując, że prezent jest coś za lekki. Szybko rozdarł papier. Otworzył karton i...fala smutku, rozpaczy, bólu, żalu i rozczarowania spadła prosto na niego. W Papier były zawinięte zwykłe, czarne trampki za kostkę.
- To żart? - zapytał, rozglądając się za ukrytą kamerą.
- Nie mamy tyle pienię...
- Nie macie pieniędzy? - fuknął.
- Uznaliśmy, że to będzie lepsze - powiedział spokojnie ojciec.
- Wy? Uznaliście? - parsknął.
- Gabriell, uspokój się... - zaczęła matka.
Brunet wyjął z pudła buty.
- Jesteście, do kurwy, poważni? - zapytał. - Nawet raz w roku, w moje urodziny, nie mogę dostać tego, czego chcę?!
Cisnął butami o podłogę.
- Gabriell! - warknął ojciec.
-Naprawdę tak bardzo mnie nienawidzicie? - zapytał.
- Kochamy cię... - westchnęła matka.
-Na pewno nie tak bardzo jak Izabel! - wrzasnął.
Zamilkli na chwilę, wymieniając zaniepokojone spojrzenia.
- Dostała zasranego futrzaka od tak! - Pstrykną palcami. - A ja? Ja chodzę za wami cały rok i ubłagać się nie mogę!
Zapadła cisza. Chłopak spojrzał po ich twarzach. Matka jak i Izabel były wystraszone. Jedynie ojciec był naprawdę wkurzony.
- Jesteście żałośni - podsumował brunet, odwracając się na pięcie.
Zanim mężczyzna zdążył cokolwiek powiedzieć, Gabriell zamknął się w swoim pokoju. Tego dnia zrozumiał, że kompletnie tutaj nie pasuje.
Wyciągnął dużą, czarną torbę z szafy. Wrzucił do niej parę ubrań, spakował swojego laptopa, skitrał paczkę fajek. Czekał aż do pierwszej w nocy, aby wyjść z pokoju. Wtedy odwiedził pokój rodziców, gdzie trzymali całkiem sporą sumkę. Zabrał ze sobą plik banknotów i opuścił sypialnię. Idąc korytarzem, przeszedł obok pokoju swojej młodszej siostry. Naszła go pewna myśl. Wkradł się do środka. Podszedł do klatki, w której buszowała tłusta włochata kula. Bez chwili zastanowienia wziął ją na ręce i zabrał do kuchni. Rozglądał się chwilę, trzymając zwierzaka na rękach. Uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na mikrofalę.
- Zawsze chciałem przyrządzić królika - powiedział z radością w głosie.
Nie pozostało nic innego, jak otworzyć drzwiczki, włożyć królika i zamknąć drzwiczki. Proste, prawda? Ustawił czas pracy mikrofali na osiem i pół minuty. Chwilę przyglądał się zwierzęciu w potrzasku, po czym wyszedł na korytarz. Tam wcisnął na nogi swoje stare trampki. Otworzył drzwi od mieszkania i wyszedł na dwór. Ostatni raz spojrzał na swój "dom". Nie czuł do niego ani do domowników jakiejkolwiek sympatii. To po prostu była pusta relacja.
Odwrócił się i ruszył przed siebie. Jak najdalej stąd.
    Nie zdążył zajść daleko, gdyż przed jego domem stał ciemny samochód. Chłopak zajrzał przez okno.
- Wsiadaj - mruknął mężczyzna w środku.
Zanim zdążył coś powiedzieć, drzwi gwałtownie się otworzyły. Czarna masa wciągnęła go do środka.

~*~
Bardzo chciałam zachować absurd, który jest bardzo często spotykany w creepypastach. Mam nadzieję, że mi się to w miarę udało.
No to...właśnie poznaliście pierwszego członka rodziny. Jak myślicie, kogo przypomina?

3 komentarze:

  1. To jest zarąbiste! :3 Nie wiem czemu, ale chłopak przypomina mi Silent Hunter... albo HB Kay.. pisz więcej, proszę *_* ♡♡☆☆. Cholernie mi się to podoba ☆☆☆

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Jeff? Nie.. nasz ukochany pierwszy T.Killer nie był aż tak wybuchowy.. prawda?
    ~Pisz więcej ^-^ Nie mogę się doczekać rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zawsze chciałem przyrządzić królika".
    Bezcenne😅
    Trochę mi to żal... Że w sensie królika, nie Gabriela 😊

    OdpowiedzUsuń