piątek, 26 sierpnia 2016

Creepypasta - Wszystkie dzieci są urocze

Jeśli myślicie, że wszystkie dzieci są urocze, to jesteście w dużym błędzie. Opowiem wam historię pewnej dziewczynki o imieniu Annie. Miała ona osiem lat; mieszkała ze swoimi rodzicami w domku jednorodzinnym. Byli dobrą, kochającą się rodziną...aż do pewnego momentu. 
Annie była praktycznie idealnym dzieckiem. Pomagała swojej mamie w domu i dostawała wiele pochwał od nauczycieli. Zawsze była rozmowna, a także uwielbiała aktywnie spędzać czas, bawiąc się z koleżankami.
Kiedy Annie poszła do drugiej klasy coś się zmieniło. Nauczyciele zaczęli zgłaszać rodzicom Annie, że dziewczynka stoi sama w rogu klasy, zamiast bawić się z innymi dziećmi. Postanowili z nią porozmawiać na ten temat. Annie stwierdziła, że nauczyciele kłamią, a ona chętnie nawiązuje kontakty z innymi podopiecznymi. 
Ponieważ dziewczynka zawsze była prawdomówna, rodzice stwierdzili, że rzeczywiście opiekuni przesadzają i zignorowali uwagę. 
Ale potem dziewczynka zachowywała się jeszcze dziwniej. Kiedy wracała do domu, natychmiast szła do swojego pokoju i opuszczała pomieszczenie tylko, gdy była głodna. 
Rodzice ponownie postanowili porozmawiać z nią o jej zachowaniu. Po powrocie Annie do domu dorośli poprosili, żeby przyszła do ich pokoju. Dziewczynka grzecznie wykonała polecenie.
- Chcemy z tobą porozmawiać na temat twojego zachowania - zaczął spokojnie tata.
- Czy coś jest nie tak? - zapytała zdziwiona dziewczynka.
- Zauważyliśmy, że ostatnio często siedzisz w swoim pokoju - powiedziała mama.
- W szkole mamy nowe rzeczy, a chcę mieć dobre oceny. W końcu niedługo idę do trzeciej klasy - uśmiechnęła się lekko dziewczynka.
- Skoro tak...to wszystko w porządku - stwierdził mężczyzna, patrząc się na swoją żonę.
- W takim razie mogę już iść? - dopytała się Annie.
- Tak - rzucił krótko tata.
Dziewczynka zabrała plecak, po czym wróciła do swojego pokoju. Rodzice zabrali się za swoje sprawy stwierdzając, iż Annie chce się rozwijać oraz uczyć.
Jednak po kilku dniach dostali kolejny telefon od nauczycielki. Tym razem nie chodziło o nie spędzanie czasu z dziećmi. Nauczycielka powiedziała, że inni rodzice skarżą się, iż ich dzieci przychodzą i opowiadają o tym, że Annie ich straszy. Nie mogli uwierzyć w to, co słyszą. Natychmiast poszli do pokoju dziewczynki. Kiedy weszli do środka, dziewczynka siedziała i oglądała "My little pony" na tablecie, którego dostała od taty po ukończeniu pierwszej klasy.
- Dzwoniła twoja nauczycielka. Podobno straszysz inne dzieci - zaczął lekko zdenerwowany ojciec. 
Dziewczynka zatrzymała kreskówkę. Odłożyła urządzenie, spoglądając na rodziców. 
- Ostatnio nie dogaduje się dobrze z innymi, więc pewnie stwierdzili, że mnie tak podręczą - powiedziała cicho, wzruszając ramionami. 
Mama spojrzała na nią zmartwiona. 
- Dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś? - zapytała, siadając na łóżku. 
- Myślałam, że jakoś się zaprzyjaźnimy - stwierdziła Annie, wymuszając uśmiech. 
Rodzice stwierdzili, że powiadomią o tym nauczycielkę. Na początku stwierdziła, że dziewczynka musi kłamać, ale po dłuższym czasie zgodziła się zobaczyć, co da się zrobić. Codziennie obserwowała zachowanie dziecka na przerwach. Niestety obawy opiekunki się potwierdziły.  Annie opowiadała o różnych okropieństwach. Mówiła, że otruje ich rodziny. Kobieta była przerażona tak nagłą zmianą osobowości Annie. Kiedy chwytała telefon, by zadzwonić do jej rodziców, ten nagle zadzwonił. Kobieta spojrzała na ekran, lecz jedyne co się wyświetliło to " NUMER NIEZNANY". Odebrała telefon.
- Halo...? - powiedziała niepewnie.
- Zastanów się, czy to, co chcesz zrobić, nie skończy się dla ciebie źle - odezwał się ktoś, po czym szybko rozłączył. 
Kobieta była wręcz przerażona. Podejrzewała, że to może być Annie, ale nadal nie mogła uwierzyć, że dziecko grozi własnej wychowawczyni. Pomimo tajemniczego telefonu nauczycielka postanowiła zadzwonić do rodziców dziewczynki. Nie mogli uwierzyć w to, co mówi opiekunka, ale stwierdzili, że sytuacja robi się poważna. Kiedy Nicole - mama Annie - skończyła rozmawiać z wychowawczynią, zaczęła szukać córki. Po dziesięciu minutach zdała sobie sprawę, iż Annie nie ma w domu. Przypomniało jej się, że dziewczynka miała rozdawać ciasteczka, które niedawno razem zrobiły. Zaczęła biegać od sąsiada do sąsiada wypytując o swoje dziecko, ale nikt nie mógł udzielić jej informacji. Po tym, jak wychowawczyni poinformowała rodziców dziewczynki o jej zachowaniu, poczuła ulgę. Niestety wciąż coś nie mogło dać jej spokoju. Oczywiście chodzi tutaj o ten tajemniczy telefon. Jednak stwierdziła, iż nie powinna sobie zawracać tym głowy. W końcu to mogła być pomyłka. Była godzina 17:28, kobieta właśnie wracała do domu po męczącym dniu w szkole. Mieszkała ona ze swoją mamą, którą się opiekowała. Kiedy była już na klatce schodowej, wyjęła kluczyki do mieszkania. Ale ku jej zaskoczeniu mieszkanie było otwarte.
- Pewnie mama znowu zapomniała zamknąć drzwi - pomyślała.
Weszła do mieszkania. Jej mama siedziała na fotelu, oglądając telewizję. Jednak jej ocena była mylna. Kobieta nie oddychała. Przerażona opiekunka zadzwoniła na pogotowie, jednak było już za późno. 
W szpitalu stwierdzili, że kobieta została otruła cyjanowodorem. Został jej podany razem z babeczkami. Policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa. Ale wychowawczyni wiedziała kto za tym stoi. 
"To na pewno robota Annie...ale jak?! Przecież ona ma osiem lat...to niemożliwe!" - Cały czas sobie wmawiała. W tym samym czasie trwały poszukiwania Annie, która nie wróciła do domu. Gdy opuściła mieszkanie nauczycielki, miała zamiar wrócić do swojego domu, jednak zatrzymał ją czarny samochód. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, czarna macka wciągnęła ją do auta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz