Wiecie jak to jest, gdy ludzie na ulicy myślą, że jesteś przeciwnej płci?
Mam na imię Levi. Zostałem obdarzony niezwykle dziewczęcą urodą. Niestety.
W szkole często byłem wyśmiewany z tego powodu. Każdy dzień w tym więzieniu był udręką, ponieważ nie mam markowych ubrań czy nowoczesnego telefonu komórkowego a jedynie cegłę, która posiada tylko jedną funkcję - czyli zadzwoń. Niestety moi rodzice nie należą do najbogatszych.
Na początku jest spokojnie, ale kiedy tylko nauczyciel obróci się w stronę tablicy, cały czas rzucają we mnie pogniecionymi świstkami papieru z napisami: "pedał", "babochłop", "złodziej" i innymi podobnymi wyzwiskami. Na przerwie siedziałem sam pod klasą, czekając, aż w końcu nadejdzie zbawienie w formie dzwonka na lekcję. I tak codziennie przez pięć dni w tygodniu.
W sumie nigdy nie miałem żadnych przyjaciół. Zresztą...kto by chciał się zadawać z kimś takim jak ja?
W wolnym czasie siedziałem zawsze sam w domu, rozmyślając o tym, co zrobię dalej ze swoim życiem. Mieszkam w bloku razem z moimi "rodzicami". Oni nigdy się mną nie przejmowali. Wracali do domu bardzo późno. Często bywali pijani. Nie zwracali uwagi na mnie i moje problemy. Nie przejmowali się tym, że jestem gnębiony w szkole, pomimo tego że im o tym wiele razy mówiłem. Jedyne co to cały czas wypominali mi, że robię z siebie ofiarę losu. Musiałem sam przygotowywać wszystkie posiłki i robić zakupy. Jeżeli zabrakło jedzenia w domu, zawsze mi się obrywało.
Pewnego dnia, gdy siedziałem w domu, wpadłem na pomysł. Skoro i tak wyglądam jak dziewczyna...to po prostu nią będę. Od tego czasu zacząłem ubierać się w damskim dziale. Nosiłem sukienki, ubierałem różowe, słodkie pantofelki. Przestałem też chodzić do szkoły. Stwierdziłem, że to nie ma żadnego sensu...i tak po prostu dalej by się ze mnie śmiali.
Pewnego dnia, gdy siedziałem w domu, wpadłem na pomysł. Skoro i tak wyglądam jak dziewczyna...to po prostu nią będę. Od tego czasu zacząłem ubierać się w damskim dziale. Nosiłem sukienki, ubierałem różowe, słodkie pantofelki. Przestałem też chodzić do szkoły. Stwierdziłem, że to nie ma żadnego sensu...i tak po prostu dalej by się ze mnie śmiali.
Po tygodniu zwykła przebieranka mi się znudziła. Chciałem zostać zauważony przez kogoś. Zacząłem częściej wychodzić z domu, ale ludzie na dworze zwyczajnie w świecie mnie ignorowali. Długo rozmyślełem nad tym, jak wzbudzić czyjąś uwagę. Aż w końcu wymyśliłem. Przecież istnieje mnóstwo ludzi, którzy uwielbiają małe, urocze dziewczynki.
Dzisiaj o godzinie 23:30 planowałem wyjście z domu. Na zegarku widniała godzina 21:23. Zajrzałem do mojej szafy i wybrałem uroczą, miętową sukienkę oraz jasnoróżowe pantofelki. Uczesałem swoje już całkiem długie włosy, po czym skierowałem się w stronę wyjścia. Rozejrzałem się po domu, gdy nagle stwierdziłem, że wezmę jeszcze ze sobą średniej wielkości nóż kuchenny. Tak na wszelki wypadek. Spakowałem go do swojej różowej, materiałowej torebki. Byłem gotowy, aby wyjść z domu.
Rodzice nawet tego nie zauważyli. Byli zbyt zajęci swoimi sprawami, zresztą tak jak zwykle.
Kiedy wyszedłem, na dworze panowała kompletna ciemność, ponieważ mieszkamy w biednej dzielnicy i nie stać ich było na oświetlenie drogi przed blokiem. Poszedłem w kierunku centrum. Niestety środki komunikacji miejskiej nie dojeżdżają w moje okolice, dlatego też drogę musiałem przebyć na piechotę. Dotarcie tam zajęło mi dobre pół godziny. Chodziłem ciemnymi opuszczonymi uliczkami. W końcu jakiś facet podszedł do mnie:
- Zgubiłaś się, dziewczynko? - zapytał spokojnym, miłym głosem.
- Yhm - rzuciłem krótko.
- Może pomogę ci wrócić do domu? - zaproponował mężczyzna.
Pokiwałem lekko głową na znak zgody. Podałem mężczyźnie fałszywy adres, a on mnie złapał lekko za rękę i kierował w stronę ciemnej uliczki. Kiedy doszliśmy na koniec zaułka sięgnąłem prawą ręką po nóż w swojej torebce. Mężczyzna zacisnął dłoń ściskając moją lewą dłoń. Szybko wbiłem mu nóż w brzuch i pobiegłem w stronę domu. Podczas gdy wracałem już do domu podjechał do mnie ciemny samochód.
- Może przywiozę cię do domu - zaproponował kierowca.
Zgodziłem się, ale z tym mężczyzną było nie tak. Kiedy wsiadłem do samochodu nawet nie zapytał mnie o adres. Kątem oka zauważyłem, że z przodu siedział jakiś chłopak.
Następnego dnia Levi nie wrócił do domu, ale zniknęły wszystkie jego ubrania. Rodzice zgłosili zaginięcie chłopca, ale nie udało się go odnaleźć. Tak jakby zniknął z powierzchni ziemi.
~*~
I jak się wam podoba nowy członek rodziny? Piszcie swoje oceny w komentarzach. Liczę na to, że spodobają wam się moje historie. No i przede wszystkim chciałabym podziękować Lyoko za poprawę moich błędów.
Ciekawa postać, naprawdę! Hmmm.. ale.. skoro nie Slendi, to kto będzie za nich odpowiadał? ://
OdpowiedzUsuńCiekawa postać, naprawdę! Hmmm.. ale.. skoro nie Slendi, to kto będzie za nich odpowiadał? ://
OdpowiedzUsuń