Nastąpił nowy dzień ( normalnie wstęp z króla lwa XD) zeszliśmy na dół,zjedliśmy śniadanie i dostaliśmy misję - rutyna.... Gdy wszyscy się rozdzielili ja tak wiecie aby zaspokoić ciekawość zobaczyłem na czym polega ma misja. A więc była ona dość dziwna gdyż miałem ,,zlikwidować" dramatyczna pauza mała dziewczynkę... Yyyy nie no nie miałam jakiś uwag czy co ale dziecko do tego dziewczynkę ( za dużo mam już Sally w domu ) no ale guzik. Szybkim tempem zacząłem szukać swego celu ( ahh ta ortografia ) To nie było nic trudnego z moimi umiejętnościami orientacji
Myślałem że szybko załatwię tą sprawę... Jednak prawda była inna. Udało mi się znaleźć dziewczynkę ,ale nie udało mi się jej pokonać ( tak wiem dorosły facet pokonany przez małe dziecko do tego płci przeciwnej ) ale to nie moja winna. Pamiętacie jak byliśmy ,,ludźmi" co nie ? ehhhh coś mi jednak jeszcze zostało z tego kota gdyż gdy już miałem zaatakować ona pokazała mi kota !!!! Więc po prostu nie mogłem ,musiałem powiedzieć ,, MAŁA TWARZ " to ten instynkt... Gdy to odkryła moje życie stało się koszmarem. Gdy druga cześć mnie slender-kot mną zawładnął byłem na jej łaskach... Czyli kokarda na głowę,obroża i smycz ja pierdo*e Walczyłem z całych sił ale nie mogłem się przemóc pokuście pobawienia się kłębkiem.... Więc 3 bite godziny spędziłem na zabawach. Na szczęście przemogłem się pokusie wbicia się w różowiutki sweterek uffff !!! Gdy odzyskałem świadomość znęcająca się nad kotami dziewczynka zdołała mi założyć na rękę jakąś bransoletkę. Od razu zacząłem biec z całych sił ale ten bachor miał kondycje kurde popylały jakby miała silniczek w dupsku... ! Gdy już miała mi sprzedać lewego sierpowego zdołałem zrobić unik i wskoczyć w krzaki. Udało mi się ją zgubić lecz przy tym zraniłem się w policzek. Nigdy się nie martwiłem jak się gdzieś zadrapałem czy coś, lecz teraz sprawa była poważana !!! Nie mogłem się uleczyć !!!!! Szukając innych myślałem nad sprawą która przed chwilą się wydarzyła....
2.10.2014
Po misja pod kryptonimem ,,Mała twarz" wędrowałem sobie po lesie szukając drogi życiowej a tak na prawdę ludu. Od czasu kiedy jesteśmy wszyscy razem jakoś tak przywiązałem się do nich. Rozmyślając tak dalej zauważyłem w oddali postać. Tanecznym krokiem po 2 sekundach byłem już przy niej. Niestety to był tylko Lucek.... Cóż nie zważając że to ten zdrajca zapytałem go po jakiego grzyba zbiera chrust jak ta ciota no i gdzie ciepło domowego ogniska. On z wyrazem irytacji poinformował mnie iż przybyła jego opiekunka i to ona sprawuje teraz rządy. Z nutka współczucia i złości udałem się do wyznaczonego punktu.Tam zastałem nianie Lucka, oraz Jane. Zameldowałam się u nich ( jak w szkole xD ) i udałem się do salonu wygrzać. Wtedy usłyszałem ich rozmowę. Beatrice zadała Jane ciekawe pytanie co jest dla ciebie najważniejsze. Jane odpowiedziała że my i więź która nas łączy. Po zastanowieniu się chwile też uznałem że dzieciaki są dla mnie ważne. Cóż często się kłócimy czy denerwujemy ale jednak łączy nas więź przyjaźni. Nie wyobrażałem sobie co będzie jak wszyscy pójdą w inne strony lub pokłócą się na tyle aby o nas zapomnieć, nie chce znów zostać sam... Nie mogłem niestety dokończyć swych złotych myśli gdyż KTOŚ mnie zdzielił patelnia !!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz