Obudziły mnie wrzaski Beatrice. Postanowiłam nie wstawać póki się nie uspokoi. Gdy burza opadła wyczołgałam się spod kołdry z zamiarem zjedzenia czegoś. No ale tak myśląc o tych wszystkich eksponatach w gablotkach chyba mi się odechciało. Ubrałam się. Nareszcie własne ciuchy! Z drugiej strony ciekawe jak tam kaszalot. Nie zastanawiałam się nad tym długo. Jest zbyt głupi żeby umrzeć, więc nie mam się o co martwić. Tak se patrzę na zegar, a tu 14. O ja pitolę. Ile ja spałam? Wyszłam po cichutku z pokoju. Miałam nadzieję, że mnie Beatrice nie dorwie, ale jednak.
-Witaj kochanie, dobrze się spało?
-Tak-odpowiedziałam przeciągając.
-Pewnie jesteś głodna, trochę za późno na śniadanie, ale na herbatkę nigdy nie nie jest.
Po czym podreptała do kuchni. Po chwili dało się stamtąd usłyszeć wiele niezidenfikowanych odgłosów. Wróciła z tacą, na któren stały dwie filiżanki z parującą herbatą i wszelakiego rodzaju ciasteczka. Usiadłam na miejsce, które mi wskazała. Już zdążyłam się trochę przyzwyczaić do dziwnego wystroju. Siedziałyśmy tak chwilę w ciszy.
-Aaa, gdzie jest Lucek?-spytałam.
-Chodzi ci o Lucianka? Nie posprzątał pokoju i za karę poszedł po chrust, a ten dziwny chłopiec mu towarzyszy.
-Rozumiem.
Trzymałam filiżankę w dłoniach i jak głupia patrzyłam się jak paruje. Nareszcie w swoim ciele, ale czuję się jakoś dziwnie. Nie wiem czemu, tak po prostu.
-Słońce, wszystko dobrze?-spytała wyrywając mnie z transu.
-Tak, tak, wszystko w jak najlepszym porządku.-próbowałam ja zapewnić.
Zrobiła dziwną minę, której nie potrafiłam odczytać. Wstała i zaczęła się przyglądać swoim eksponatom (ble!). Obeszła tak kilka razy aż w końcu zapytała.
-Powiedz dziecko, co dla ciebie jest najważniejsze?
Zbiła mnie z tropu z tym pytaniem. Nie wiedziałam na początku co odpowiedzieć. Trudno jest znaleźć tą najważniejszą rzecz.
-Chyba więzi między ludźmi.-zaczęłam, a ona odwróciła się do mnie pesząc przy okazji, ale kontynuowałam-Może przez przerwanie ich kiedyś odczuwałam ogromny ból, ale teraz mam nowe więzi, są one mocne i za nic w życiu nie znikną. Jestem tego pewna, wiem że tym razem nie spotka mnie cierpienie. To co łączy mnie z moimi przyjaciółmi to jedyne co mam. Nie chce tego tracić ani sama tego kończyć. Zrobię wszytko, aby nigdy nie zostały zniszczone. Według mnie to jest sens życia. Być dla kogoś.
Patrzyła na mnie cały czas uważnie słuchając. Po chwili lekko się uśmiechnęła.
-Twoja podróż się skończyła. Znalazłaś swój skarb. Dbaj o niego.
Przyjaźń? Skarb? Trochę brzmi jak bajka dla dzieci, ale racja. To co łączy mnie z wujkiem, Jeff'em, Sally, Luckiem, a nawet już z Lucy jest dla mnie bardzo ważne. Mam o to dbać? Dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz