Mam być szczera? Lucek nazbierał tyle chrustu, że ja piernicze. Zimno było całą noc, jeszcze piździło z dziur w ścianach. Na szczęście znalazł się wujek. Czemu na szczęście. Bo miałam pewność, że nie obudzi się kiedy będę mu kraść kołdrę. Diaboliczna Jane >:D. Trochę katarzył rano, ale ja zdrowa. To najważniejsze, nie? Lekko potem targały mnie wyrzuty sumienia, a tak na serio jęczący Slendi na kanapie, który błagał o herbatę. No to już mu ja zrobiłam. Nie wiedziałam, że slendery chorują. Musze się o nich jeszcze dużo nauczyć. Gdyby była o nich książka... ale nie ma. W zasadzie to opierniczaliśmy się cały dzień. Nie szukaliśmy naszych przyjaciół (no wiecie, czy jeszcze żyją itp,), nie szukaliśmy wrogów (żeby im skopać szanowne majestatyczne cztery litery), nie szukaliśmy odtrutki dla mnie (bo po co? Jak umrę będzie lepiej. Mną się nie przejmujcie, dalej se grajcie w grzybobranie, tak, Beatrice wyciągnęła tą grę i wszyscy podnieceni w to grają, nawet wujek z kanapy się zwlókł). A ja siedzę z kotem zgęziała przy kominku gdzie resztka chrustu się pali. Serio im nie jest zimno?! To oddawać wszystkie bluzy! Ewentualnie poświęcę się na swetry... Poszłam tam potem do nich, bo odkryłam, że jest im ciepło. Cóż działają systemem pingwinowym. Czyli grzeją się nawzajem. Wcisnęłam się między nich i rzeczywiście ciepło! Dołączyłam się do gry. Ja nie mogę to było takie fascynujące, ze nikt nic nie mówił. Trza poruszyć jakiś temat.
-Tak w zasadzie... to co robi Najsilniejszy?-spytał... bo se uświadomiłam, ze rzeczywiście tego nie wiem.
-Myślę, że to pytanie dla Beatrice.-stwierdził Lucek z dziwnym uśmiechem.
-Hę? Czemu?
-Byłam kiedyś Najsilniejszym.-odpowiedziała z uśmiechem
-Serio?! Ale przecież poprzedni umarł...
-Ja byłam nim jeszcze wcześniej.-przerwała mi.
Że co?! To ile ona ma lat? Beatrice zignorowała moje zdziwienie i kontynuowała:
-Zadaniem Najsilniejszego było dbać o nas, ale jedynie w przypadku zagrożeń takich jak anioły. U nas na porządku dziennym jest zabijanie się nawzajem, chociaż większość z nas i tak jest martwa. Najsilniejszy pełni również funkcję dyplomacji. Przemawia w naszym imieniu. W sumie ma nad nami władzę. Jednak najtrudniejszym zadaniem jest uchronić nas przed polowaniem, jeśli ono się zacznie, musi zapewnić nam bezpieczeństwo.
-Przeżyłaś w swojej kadencji polowanie?-spytałam lekko oczarowana funkcją Najsilniejszego.
-Tak i po nim zrezygnowałam.-odparła.
-Dlaczego?
-Nie dałam rady znieść myśli ile przeze mnie zginęło.-spuściła wzrok-Przydzielono mi podopiecznych, myśleli, że dzięki nim o tym zapomnę. Może nie zapomniałam, ale... Lucuś sprawił, że mój świat stał się piękniejszy!
I rzuciła się na Lucka ściskając.
-P-po-mo-cy..-wydusił Lucianek.
Położyłam rękę na ramieniu wujka.
-Slendi... Dziękuję, że jesteś normalny, mimo że czasem próbujesz nas zabić.-odpowiedziałam z wyszczerzem.
Jej ,czemu tak długo muszę czekać na kolejny post?
OdpowiedzUsuń