środa, 19 listopada 2014

Pamiętnik Jeff The Killer~04.09.2014r.

ALLELUJA! (pisze osoba będąca w armi szatana...)  W końcu zebrałam się by to napisać :D
Tak, tak, wiem, wiem, ale szkoła... nic więcej nie trzeba mówić.
Więc, aby już nie przeciągać zapraszam do czytania~!

~~
Mieliśmy ogarnąć dość spory temat. Lucek wymyślał jakieś taktyki, Jane siedziała jak na szpilkach a Slendi... ej stop, gdzie jest Slendi?
Fakt, znajdowaliśmy się w lesie...ale...
A dobra co się nim przejmuje! Podzszedłem i usiadłem obok Jane, ona tak jakby się wystraszyła.
-Wszystko dobrze? - zapytałem.
-Tak, tak...- odparła pośpiesznie -Wszystko w porządku.
-Na to nie wygląda.
-Nie, na prawdę wszystko ok.
-Tak, tak a wiesz, że śnieg jest różowy, bo sikają na niego morsy.
-Eeej - Jane uśmiechnęła się - to mój tekst.
Uśmiechnąłem się i objąłem ją.
-Łoś, łoś.*
-Jeff...
-Tak
-Zabieraj te śmierdzące łapy! - krzyknęła strącając moje ramie.
-One nie są śmierdzące, one ładnie pachną. - fochnąłem się jak jakaś małolata i  wydąłem usta w podkówkę.
-Jeff, wiem, że mogę długo nie pożyć, ale nie wmówisz mi, że mam co nie tak z nosem.
-Nie znasz się. - odwróciłem głowę.
-Kto tu jest babą?!
-Ty...(?)
-Czy to miało być zdanie pytające czy oznajmujące?
-Eeeee... mleko?
-Jeff nie udawaj debila!
-Dobra, no dobra, ale inne dziewczyny ubierają słodziutkie sukienki, pozwalają sie obejmować no i... ten teges
You know, what i mean.
-"Inne dziewczyny" noszą miniówy, standard pół dupki odkryte, pozwalają się macać i dają każdemu facetowi dupy!
-Nie o to mi chodziło!
-Jak szukasz sobie takiej dziewczyny to idź do jakiego kolwiek klubu nocnego!
Odeszła oczywiście w swoim świętym oburzeniu. "To ja mam zawsze racje. Ty nie masz nic do powiedzenia. Twoje zdanie mam wiesz gdzie. " 
Postanowiłem iśc i posłuchać Lucka. Już miałem zrobić wejście smoka, ale powstrzymałem się.
-Mamy tak po prostu ją zostawić?
-Ona ściąga na nas NIĄ!
-I co z tego? ,Mamy ją zostawić na pewną śmierć?
-Odette... nie możemy jej pomóc.
-Przecież jest antidotum. - odezwał się znajomy mi głos. Tak w tej chwili wkracza osoba, na którą każdy czekał! Bruce Willis? James Bond? Justin Bieber?
Nie,nie,nie o to i wielkiiiii....

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
WUJEK SLENDI!!!!!!!!!!

^
zdrapka, zdrap, aby otrzymać odpowiedz, dla której tak mozolnie zjeżdżałeś w dół.


-Ale bardzo trudno zdobyć składniki, a co dopiero je wykonać.
-To prawda...
-Mistrzu - Tobi! - to jest niebezpieczne...ona będzie podążała jej śladem, a co za tym idzie za nami.
Nastała niezręczna cisza.
-Zgoda, zrobimy to tak jak wy chcecie - to ostatnie słowa jakie usłyszałem zanim odszedłem.

Czy oni..... naprawdę chcą się pozbyć Jane?

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz