niedziela, 30 listopada 2014

Pamiętnik Jane The Killer - 10.09.2014r.

Dzisiaj wstałam pełna życia. Tak, dobrze przeczytaliście PEŁNA ŻYCIA. Ostatnio się ogarnęłam, że nie warto ubolewać. Mam gdzieś, że mogę umrzeć. Przestałam się tym przejmować. Automatycznie moje samopoczucie przez to również się poprawiło. Jeff już dawno, oj dawno nie dostał opierdzielu i chyba mu z tym dobrze. Staram się nie myśleć o tym co nadejdzie. Jednak z dnia na dzień jest to coraz trudniejsze. Myślę, że trucizna zaczyna działać. Dość często mam zawroty głowy, jest mi nie dobrze. Próbuję to maskowaćmaskować co nie jest łatwe. Zauważyłam, że "ludzie" od jakiegoś czasu zaczęli bardziej zwracać na mnie uwagę. Uśmiechają się do mnie, rozmawiają. Czyżby działali zasadą "uszczęśliwmy jej ostatnie dni". Trochę mnie to wkurzyło, ale... Życie. Tak w zasadzie po co ten facet mnie dźgnął? Jeszcze ani razu nie otrzymałam informacji, do których potrzebny był łącznik. Mogło się obejść bez tego. Jak już znajdziemy odtrutkę to z Najwyższym też mam trochę do pogadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz