Zanim zacznę. Małe info. Na nic zdadzą się komentarze: "Przecież Jane może zdjąć maskę i jest ok!". Na tym blogu Jane jest po walce z Jeff'em. Wiecie. Wygrała, Jeff trafił do piekieł, no dalej to już znacie. Wtedy w podzięce dusze ofiar sprawiły, że maska stała się jej prawdziwą twarzą, a peruka prawdziwymi włosami. No ale teraz: "To po co ona tego chciała, skoro pragnęła wrócić do normalności." Nie wiem jak ogółem, ale tutaj Jane chce wrócić do dawny czasów, kiedy rodzice żyli. Na nic jej się zda normalna postać gdy nie będzie miała do kogo pójść. Postanowiła żyć (w tym czasie jedyny) z darem od "bliskich" jej osób.
-*-
Otworzyłam oczy. Oczojebny biały (gadam jak Natanek) sprawił, że zaraz przymrużyłam je. Spróbowałam usiąść, ale spotkałam, ale spotkałam pewne przeszkody. Pierwsze to te wszystkie ustrojstwa do mnie przyczepione. Po co to komu? Druga... Nie ma to jak pamięć złotej rybki nie? Ból przeszył całe ciało. Przyjrzałam się ranie. Ładnie zaszyta i opatrzona. Na pewno nie robota Jeff'a, ani Slendiego on przecież jest ślepy! A teraz uwaga Jane myśli! Nad tym porąbanym snem czy co to kurde było. Po dłuższym namyśle jestem już na 90% pewna, że to nie był wujek. On co najwyżej dzieciom to szlabany daje, a nie kwiatki. No ale. Myślę, że po dłuższym czasie o mnie zapomnieli, bo nie dostałam śniadania. Na pewno są takie zalecania. Nie okłamujmy się, zapomnieli o mnie. No to lampiłam się w sufit. Nawet książki mi nie przynieśli. Długo, oj długo. Potem przylazł Jeff. Nie wiem czemu, ale na jego widok zachciało mi się zawału serca z powodu nadciśnienia. Dlaczego? Mnie nie pytajcie. No ale potem zaczął się miągwalić, że coś i coś. No i kurde mnie przeprosił. W takich wypadkach na filmach mówią "nie to ja przepraszam" no, nie? Więc też chyba powinnam. Ja się wzoruję na filmach. Gdzie najbliższy psychiatryk? Po przeproszeniu wyjechał z tekstem typu "widziałem, że bla bla bla". No i skoczyło ciśnienie. Jak już mówiłam nawet książki nie przynieśli, aby mu dowalić nią, więc musiałam się zachwycić wyzwiskami. Jaki ciężki jest mój los. A tak z drugiej strony mówił, że nic mi się przy nim nie stanie. Kłamał? Czy to ja nie spełniłam do tego odpowiednik warunków? Jeff polazł i książki nie przyniósł. Na jego szczęście. No to co ma robić człowiek przykuty do łóżka. Na łóżku się śpi. Więc dzięki mojej logice zasnęłam. No i kolejny powód, aby trafić do wariatkowa. Widziałam małego, smutnego chłopca, stojącego na boisku. Inne dzieci mijały go szerokim łukiem i tylko jeden odważył się podejść, ale chętnie, pewnie jedyny go lubił. Znam go! Na pewno już gdzieś go widziałam, ale gdzie? Nie oczekujcie tego ode mnie.Druga rzecz mnie nie zdziwiła. Często śniła mi się mama, ale jednak coś było nie tak. Jej oczy były bez życia, jakby wysączony z nich całą energię życiową. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. To było aż straszne. Chciałam się wydostać z tego snu, ale nie mogłam. Mama zaczęła błagać o pomoc. Byłam przerażona. Nie mogłam nic zrobić. Zlana potem obudziłam się. Znowu byłam w tym oczojebnobiaym pokoju. Znowu sama...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz