sobota, 6 września 2014

Pamiętnik Jeff The Killer~22.08.2014r. cz. II

Przepraszam za opóźnienie pamiętnika >.< Miał być w czwartek, ale mój internet odmówił mi posłuszeństwa, więc pamiętnik jest niestety, ale dopiero dzisiaj.
Więęęc zapraszam do czytania.

~~
Trenderman wskazał miejsce obok Alfred'a. Stałem chwilę.
-Siadasz czy nie? - zdenerwowała się dziewczyna siedząca obok Kate.
-Ciii... przede mną trudny wybór życiowy... usiąść czy nie usiąść, oto jest pytanie.
-S I A D A J N A D U P I E - przeliterował koleś w czarnym płaszczu, który wyszedł z (chyba) kuchni. Westchnąłem i usiadłem.
-Słuchaj, Jeff, teraz kiedy ja będę mówić, ty siedzisz i słuchasz, rozumiesz? - zapytał się mnie Trender tonem jak do niewychowanego bachora.
-No - pokiwałem głową.
-Więc - Trender usiadł - przeczytałeś nasz list?
-Czekaj, czek...
-Mówiąc prościej, na pewno go przeczytałeś skoro tu jesteś. Z treści owego listu wynikało, że zaczęło się "polowanie".
-Polowanie - tak nazywamy to u nas, chodzi o to, że ONI polują na NAS. - wtrącił się koleś w płaszczu, który teraz opierał się o ścianę.
-Cel "polowania" to m.in. zabicie nas. - kontynuował Trender - lub zabranie do laboratorium.
-Zanim o cokolwiek zapytasz, wysłuchaj nas. - powiedział Lucek widząc, że chcę zadać pytanie.
-Kontynuujmy, więc miałeś już z NIMI styczność, prawda? Niektórzy to istoty nieludzkie, inni to zwykli ludzie, którzy zostali "zwerbowani". Dlaczego akurat teraz polowanie? Nie wiemy, może z kaprysu Najwyższego (nie, nie chodzi o jakąkolwiek religię), może mają jakieś powody. Tego nie wiemy, ale były tylko dwa przypadki "polowania" w historii. Nie będę już o nich wspominał, ale wiedz, że po "polowaniu" pozostawały bardzo duże straty. Nawet w NAS. - Trenderman skończył.
-Dlatego tu jesteśmy - Lucek wstał  - jesteśmy w tym schronie.
-Przepraszam, jaki schron? - nagle rozległ się głos Jane. Wszyscy spojrzeli się w jej stronę. Za nią stała Lucy i Sally, a także Slendi. Slendi zaczął się rozglądać. Gdy zobaczył swoich braci padł na kolana jak w tej reklamie z tym czymś na pryszcze i wydarł się NIEEEEEEEEEEEEEEEEE.
-Wiem, że cieszysz się na nasz widok, braciszku - poklepał go po ramieniu Splendor.
Kate wstała.
-Jesteśmy w schronie. Wiem, że przebywamy tutaj z osobami, z którymi nie za bardzo byśmy chcieli przebywać, ale... tego wymaga sytuacja, więc nie utrudniajmy sobie - Kate zrobiła pauzę - wspólnego "życia".
-Posłuchajcie... trzeba będzie jeszcze sprowadzić do tego schronu kilka osób, każda pomoc w walce z NIMI nam się przyda, nie znaczy to, że są jakoś niewyobrażalnie silni, chodzi o to, że po prostu jest ich DUŻO. Dzisiaj damy sobie spokój z wychodzeniem ze schronu, chociaż ten schron jest bardzo nietypowy, ale ważne, że niewykrywalny.
-To może, żeby nie marnować czasu przygotujemy listę tych, których mamy tutaj sprowadzić. - zaproponowała damulka.
-To powinien być dobry pomysł - odezwał się Alfred -  możemy jeszcze pozbierać kilka informacji o naszych wrogach.
Wszyscy się zgodzili.
-Więc godzina przerwy i spotykamy się w salonie. -obwieścił Offender.
Wszyscy zaczęli się zbierać do swoich pokoi.
-Chodźcie, pokaże wam wasze pokoje.- powiedział Alfred ruszając korytarzem.
Ruszyliśmy za nim. Przeszedł kawałek. Otworzył drzwi.
-Jeff, Jane, są tu dwie sypialnie, będziecie tu razem mieszkać.
Ja wraz z Jane weszliśmy do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zanim je zamknęliśmy Alfred przypomniał nam, że za godzinę wszyscy w salonie.
Ja ze świętym spokojem walnąłem się na moje tymczasowe łóżko. Za to Jane zdenerwowana usiadła na skraju łóżka obok, mnie.
-Jeff...
-Czego dusza jęczy?
-Nie martwisz się?
-Nie, dlaczego mam się martwić?
-Może dlatego, że na twoje życie czyhają jakieś podejrzane osoby.
-Jane, spokojnie - objąłem ją ramieniem - póki ja tu jestem nic ci się nie stanie.
-Jeff... - Jane spojrzała na mnie.
-Hm?
-Wiesz, że jesteś teraz ładny, prawda?
-Dzięki, wiesz, że lubisz psuć chwilę. - wstałem.
-No, ale...
-Dobra, która godzina.
Jane spojrzała na zegarek.
-14.39
-Ok, mamy jeszcze 40 minut do spotkania. - obróciłem się i poszedłem zwiedzać łazienkę.
-Tak... - Jane odpowiedziała jakby ze smutkiem - jeszcze mamy 40 minut...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz